Tego dnia drżysty poranek wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Minuta za minutą, kwadrans za kwadransem – Czas jak z gumy – wydawał się zwalniać, w miarę zbliżania się umówionej godziny. Aromatyczna kawa wydawała się nie mieć smaku a padający deszcz przytłaczał.
W końcu los się zlitował i dostałem informację że juz są, przyjechali. Godzina X nadeszła…
Wyszliśmy z budynku i już w oddali majestatyczna sylwetka Maybacha przyćmiła całkowicie wszystko w około. Wszystkie przyrządy do przemieszczania stojące na parkingu włącznie z najnowszym E55 AMG wydawały się takie zwyczajne, małe, wręcz zabawkowe (jak w reklamie peugeota 🙂 . A przecież ten Maybach to zaledwie mniejsza, krótsza wersja bo ma zaledwie 5,7m długości.
Elegancja ponadczasowej spokojnej sylwetki, (wręcz arystokratyczna elegancja) sprawiała, że sam widok tego auta sprawia niesamowitą przyjemność. Dwu kolorowy lakier, duże reflektory, charakterystyczny grill ze znaczkiem Maybacha, olbrzymia pokrywa silnika, nienaganne proporcje są niesamowitą ucztą dla oczu. Po raz kolejny styliści udowodnili, że proste może być piękne i dostojne za razem.
Z małej odległości, koła które idealnie pasowały do dużej sylwetki, okazały się większe od kół niejednej ciężarówki, 19” to mówi wszystko – a na dodatek jest to rozmiar standardowy, który można zwiększyć na życzenie…. Zresztą czego tam nie można…. ale po kolei.
Z namaszczeniem pociągnąłem za klamkę, wielkie jak wrota od katedry drzwi otwarły się delikatnie i mięciutko ukazując bogate wnętrze. Wnętrze luksusowe, wnętrze eleganckie, wnętrze arystokratyczne…
………..usiadłem w fotelu kierowcy….
………..Zapach skóry i drzewa… Duży wygodny fotel… Kierownica z charakterystyczną podwójną literą M…. dużo drewna….. bardzo dużo drewna….. i jeszcze więcej guzików…. Doskonałe połączenie funkcjonalności i nowoczesnej techniki. Rozwiązania doskonale znane z mercedesa. Każdy właściciel Miśka odnajduje się tam bez problemu, wszystko jest na swoim miejscu, tylko jest tego dużo, dużo, duuużżooo więcej.
Nie sposób wymieniać wyposażenia bo jest to lista bardzo, bardzo długa, nawet jak na standardy wyposażenia Mercedesa. I w końcu nie ma się co dziwić. Maybacha kupuje ktoś, kto jeśli chce mieć w nim kino domowe Dolby DIGITAL, DTS 7.1 to je tam po prostu ma i koniec…
Przekręcam kluczyk i wszystkie kontrolki najpierw się zapaliły a potem zgasły…. o dziwo nic nie słyszę…. tylko wskazówka obrotomierza pokazuje 800 obrotów. To jest nierealne, ja śnię…. dodaję troszeczkę gazu słychać leciutki pomruk silnika a wskazówka ekspresowo poszybowała do 5 tys… Skręciłem kierownicą w lewo, na maxa, wrzuciłem bieg i jazda… Auto zawróciło bardzo zgrabnie na niewielkim parkingu, wyjechałem na drogę i wcisnąłem gaz do dechy… Poczułem jak moje ciało nabiera wagi, jak jest wgniatane w fotel, poczułem się jak w luksusowym F16… Po paru sekundach popatrzyłem na licznik… 160km/h – zakręt 90 stopni zbliżał się naprawdę szybko – wcisnąłem gwałtownie hamulce a wielkie trzytonowe auto zwalniało równie szybko i sprawnie. Po chwili drugi ostry zakręt, tym razem w lewo, kilkanaście metrów dalej przejazd kolejowy i prosta… gaz do dechy i po paruset metrach „lotu” miałem pierwsze 200km/h – NIEWIARYGODNE !!! Nie da się opisać słowami komfortu jaki daje Maybach. Nie bez przesady porównałem Maybacha do samolotu. To nie była jazda, to był lot nad drogą….., nad przejazdem kolejowym…. Całkowite odseparowanie jadących od drogi, od naszych polskich dziur, całkowite odseparowanie jadących od wszelkich dźwięków spoza auta.
Wydawać by się mogło że auto sunie nad drogą jak poduszkowiec. O fizycznym kontakcie kół z mokrym podłożem przypomniał mi jednak ESP który przy 170 na zakręcie zmusił Maybacha aby podążał za moim ruchem kierownicy a nie na wprost jak kazała mu fizyka. Po tej interwencji elektroniki karoseria delikatnie się zakołysała a trzytonowy kolos bez najmniejszego sprzeciwu, trzymał się wąskiej asfaltowej wstążki po której jechaliśmy. Z poczuciem bezpieczeństwa jeszcze dodałem gazu. Kolejne zakręty pokonałem z prędkością 200 i większą. 550 KM pchało auto bez najmniejszych oporów a wskazówka prędkościomierza zachowywała się jak wcześniej obrotomierz na parkingu…..
Padający deszcz i mokra droga wcale ale to wcale, nie przeszkadzały nam aby wyciskać z Maybacha siódme poty, wszechobecna elektronika i systemy bezpieczeństwa jeszcze kilkakrotnie dały o sobie znać, udowadniając swoją skuteczność i przydatność zarazem. Po pierwszych wrażeniach jako kierowca zapragnąłem poczuć się jak właściciel i przesiadłem się do tyłu. Przywitał mnie jeszcze większy i wygodniejszy fotel (całkowicie zelektryfikowany) z niesamowicie olbrzymią przestrzenią na nogi, na dodatek w około było równie dużo (jeśli nawet nie więcej) guziczków i wodotrysków co w przedniej części dużej kabiny.
Dziś, już nie sposób zadziwić kogokolwiek zainstalowaniem kina domowego z wyświetlaczem LCD w oparciu przedniego fotela, zestawu audio ze zmieniarką CD, odtwarzaczem DVD i nawet z możliwością podpięcia konsoli do gier – to może być zainstalowane w Audi, Mercedesie a nawet w Golfie, to może być zainstalowane w każdym aucie. Jednak nie ma auta poza Maybachem w którym przy 200km/h słychać szum kręcącej się płyty CD w mechanizmie. Nie ma auta, w którym pędząc 200km/h można rozkoszować się normalną, domową ciszą… wiem, że czytając to nie sposób w to uwierzyć – bo sam bym w to nie uwierzył, gdybym nie miał okazji pojeździć Maybachem. Aby przekonać niedowiarków – dla pasażera (czyli najczęściej właściciela) zainstalowano szereg dodatkowych wskaźników między innymi wskaźnik prędkości, ponieważ nie sposób jej odczuć w tradycyjny sposób. Jeśli ktoś jeszcze dalej nie wierzy to niech sobie sam pojeździ Maybachem…
Tak się zastanawiam, czy po tym wszystkim warto jeszcze opisywać rozkładane stoliki, podstawki pod kieliszki, parasolki i dziesiątki innych udogodnień? Tym bardziej, że każdy egzemplarz jest bardzo, ale to bardzo indywidualny i można mieć w nim wszystko wedle życzenia i fantazji kupującego…
Maybach to na prawdę luksusowa limuzyna, która zachowała wszelkie znane ludzkości znamiona komfortu i luksusu a że, przy okazji wykorzystuje najnowsze osiągnięcia techniki i elektroniki to chwała mu za to…