Tego dnia drżysty poranek wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Minuta za minutą, kwadrans za kwadransem – Czas jak z gumy – wydawał się zwalniać, w miarę zbliżania się umówionej godziny. Aromatyczna kawa wydawała się nie mieć smaku a padający deszcz przytłaczał. W końcu los się zlitował i dostałem informację że juz są, przyjechali. Godzina X…